Irek po imprezie, Tomek gra w taktyczne szachy, a Piotr doprowadza do dogrywki
Data publikacji: 12.07.2022
Kolejne trzy mecze za nami: jeden w Rajszewie, jeden na Lisiej Polanie i jeden w Sobieniach. Każdy miał swoją niebanalną historię. I z każdego mamy relację ze zdjęciem. Proszę bardzo:
Irek Osiński – Paweł Lis: 2&1
Relacja Irka:
Impreza dzień przed pojedynkiem matchplayowym to chyba dobry sposób na późniejszą wygraną. W sobotę brałem udział w obchodach 40 rocznicy ślubu moich przyjaciół, a już w niedzielę rozegrałem z Pawłem Lisem nasz pojedynek w Rajszewie. Ledwie zdążyłem na nasz tee time i prosto z marszu przystąpiłem do gry. Bo kilka chipów czy puttów na greenie treningowym tuż przy pierwszym tee trudno nazwać rozgrzewką. Uzbrojony w 10 uderzeń przewagi ruszyłem do boju. No cóż, brak rozgrzewki, dobra gra Pawła i wynik meczu nie wyglądał dla mnie korzystnie. 3 dn po 9 dołkach nie zapowiadało możliwości odniesienia sukcesu. Jednak na 13 dołku coś się zacięło w grze Pawła (rajszewskie drzewa przypomniały o sobie), jednocześnie ja zacząłem grać trochę lepiej plus dodatkowe uderzenia na serii kolejnych dołków pozwoliły mi doprowadzić do remisu na 15-tce. Na dwóch kolejnych dołkach również miałem po dodatkowym uderzeniu co wykorzystałem i ostatecznie wygrałem 2&1.
Pawłowi dziękuję za walkę, pole ewidentnie nie grało z nim, za to ze mną jak nigdy. Np. na dołku nr 6 wybiłem piłkę na aut odbiła się od skarpy i wróciła na pole. Przy okazji nie poddawajcie nigdy dołka zbyt wcześnie, jak ja zrobiłem to na 8. Poddałem dołek, a potem okazało się w wyniku końcowym osiągniętym przez nas na dołku, że bym z Pawłem zremisował (miał tam 1 uderzenie dodatkowe).
* * *
Tomasz Wiśniewski – Zosia Woźniak: 6&5
Relacja Tomka:
Do meczu podszedłem niezwykle taktycznie. Pierwszy dołek to prawdziwe szachy 5D, bo piłka tradycyjnie zaslajsowala w las, gdzie zaliczyłem OB i finalnie bałwanka na karcie wyników. To pozwoliło uśpić czujność Zosi i od tej pory myślała, że gra z jakimś paralitykiem, dzięki czemu mozolnie wygrywałem kolejne dołki. Dzisiejszy pojedynek to także zabawa w kotka i myszkę z chmurami burzowymi, które na szczęście ominęły Lisią Polanę. Bardzo fajna runda i dziękuje Zosi za miło spędzony czas. Niebawem zagramy jakiś rewanż, bo nie można tego tak zostawić.
Również Zosia napisała kilka słów:
Piękne zwycięstwo Tomka w Match Playu. Burza i pioruny na widnokręgu, ale najwyraźniej nas polubiła [burza], bo przeszła mimo. Mam nadzieję na rewanż, a na razie życzę Tomkowi powodzenia. Drzemie w nim potencjał i szalenie miło się z nim gra.
* * *
Piotr Gregorowicz – Robert Moreń: 1 UP (19)
Na deser mecz z dogrywką. Takie emocje lubimy najbardziej!
Piotr pisze:
Veni, vidi, vici.
Deadline terminowy, pogoda deszczowa, ciężkie ołowiane chmury nie nastrajały optymistycznie. Obaj byliśmy pewni, że czekają nas 4 godziny w padającym deszczu. Jednak po dwóch dołkach dostaliśmy prezent od losu i zrobiła się piękna słoneczna pogoda, która już do końca nam towarzyszyła.
Rozegraliśmy nieprawdopodobnie wyrównany pojedynek i jednocześnie na wysokim poziomie. Cały czas wynik oscylował w okolicach 1up, ale częściej dla Roberta. Miałem poczucie, że ciągle gonię, łapię remis i w końcu tracę za każdym razem.
Na ostatni dołek wchodziliśmy z 1up dla Roberta, ale udało mi się wygrać i wyrównać. Dogrywka, jedna z nielicznych chwil słabości Roberta i koniec. 1up dla mnie.
Chyba nigdy nie zagrałem tak emocjonującego pojedynku. Robert, dziękuję! W sumie obaj wygraliśmy z własnymi słabościami. Byliśmy naprawdę dobrzy.
Gratuluję! Ogromna przyjemność, ale też duma.
Mecz był tak dobry, że i Robert postanowił dorzucić od siebie komentarz:
To był wyjątkowy pojedynek. Mimo porażki cieszę się, że zagrałem najlepszą rundę w tym trudnym dla mnie golfowo roku i kilka razy byłem blisko, by zamknąć mecz. Piotrze – gra z Tobą to przyjemność. Powodzenia w następnych rundach!
Takich emocji można życzyć każdej meczowej parze!
Red.
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook