Match Play 2020 rozstrzygnięty
Data publikacji: 24.09.2020
Jako się rzekło, spotkaliśmy się całą czwórką i razem zagraliśmy swoje mecze, kończące tegoroczne rozgrywki klubowego Match Play. Skorzystaliśmy przy tym z niesamowitej pogody. Pierwszy dzień kalendarzowej jesieni znacznie bardziej przypominał lato.
Rozpoczęliśmy grę po godzinie 14:00 i – jak się potem okazało – niemal na styk zdążyliśmy przed zapadnięciem zmroku.
W meczu o tytuł Mistrza zaczęło się jak u Hitchcocka: najpierw trzęsienie ziemi… Trzy pierwsze dołki zagrane na PAR i od razu 3 UP dla Michała. Nie byłem do tego przyzwyczajony. W moim meczu półfinałowym z Jarkiem było dokładnie odwrotnie: najpierw dostałem trójkę w plecy. A tu – proszę – niezła zaliczka, jak na początek. Pamiętałem jednak, że Paweł potrafi potem wyprowadzić serię mocnych ciosów i całkowicie odwrócić losy meczu. Tak przecież wygrał swój półfinał. Tu jednak historia się nie powtórzyła. Po sześciu dołkach było 5 UP, co dało mi bardzo duży komfort (choć musiałem się bardzo pilnować, aby nie utracić koncentracji). Paweł nie miał swojego dnia, a ja – dokładnie odwrotnie. Prawie nie robiłem błędów. Wpadały mi wszystkie putty, a Pawłowi jakoś nie chciały. I to zrobiło ogromną różnicę. Słusznie Paweł skonstatował, że robiąc na greenach po 3 putty nie da się wygrać meczu. Święta prawda. Chyba akurat puttowanie jest głównie odpowiedzialne za wynik mistrzowskiego meczu.
Paweł z przytupem wygrał wreszcie dołek nr 7 (długie i trudne PAR 4), robiąc tam spektakularne birdie (coś wreszcie mu wpadło i to jak!). Nasze rozbawienie wywołał fakt, że – jak to określiłem – Paweł położył asa na blotkę, bo wspiął się na golfowe wyżyny akurat wtedy, gdy ja chwilowo miałem duże kłopoty i przed sobą niepewny, długi putt na… double bogeya.
W całym meczu oddałem Pawłowi zaledwie 3 dołki, co pokazuje, że naprawdę idealnie trafiłem z dyspozycją w to popołudnie. Wygrałem ostatecznie na dołku 14, jedynym, na którym miałem bonusowe uderzenie, co dodatkowo utrudniło Pawłowi skuteczną obronę. Z przyjemnością jednak zagraliśmy pole do końca.
Równolegle toczył się też mecz o III miejsce. Był znacznie bardziej zacięty, więc emocji nie brakowało. Rafał przez większą część dystansu lekko prowadził lub wynik oscylował wokół remisu. Trafili na siebie naprawdę godni przeciwnicy. Obaj z niejednego pieca chleb jedli i obaj utrzymywali nerwy na wodzy pomimo różnych zwrotów akcji.
Gdy myśmy z Pawłem kończyli mecz, Jarek po raz pierwszy wyszedł na prowadzenie (po czternastu dołkach). Ale tylko na chwilę. Rafał zdołał zaraz na piętnastym odpowiedzieć wygraną i raz jeszcze doprowadzić do remisu.
Na szesnastym dołku jednak Rafał musiał korzystać z drop zone, co dało punkt Jarkowi, a na siedemnastym PAR Jarka zakończył mecz. Gdyby doszło do remisu, chybaby panowie musieli dogrywać innego dnia, bo światło się nieubłaganie kończyło.
Przed domkiem klubowym w Sobieniach czekali na naszą czwórkę Ania i Mirek Dziekanowie, którzy przyjechali zagrać i pokibicować (dziękujemy!). Dzięki temu byli pierwszymi gratulującymi, a nam było niezmiernie miło, że mogliśmy w szóstkę posiedzieć na tarasie i pokontemplować piękny wieczór po takich emocjach.
Od razu też Jarek Skręta dokonał przekazania pucharu w ręce nowego Mistrza Match Play. I wszystko mamy na zdjęciach!
Jarek ucieszył się, że „przegrał tylko z Mistrzem”. Paweł stwierdził, że gdybyśmy obaj grali tak, jak w Postołowie, to wtedy on miałby jakieś szanse (tj. on – lepiej, ja – gorzej). Zgadzam się. Ja bym wtedy nie miał żadnych szans. Rafał upewnił się, że jest ciągle w dobrej formie i jest bojowo nastawiony do dalszych zmagań na małym polu w Memoriale Franka. A ja na koniec cieszę się sportową wartością tej wygranej, bo dwa ostatnie mecze MP 2020 przyszło mi grać z aktualnym Mistrzem Klubu i I Wicemistrzem Klubu.
Wspólnie dziękujemy wszystkim, którzy zagrali w tegorocznym Match Play i już teraz zachęcamy do stanięcia w szranki MP 2021. Emocje gwarantowane!
Podsumowując:
Michał Kopczewski – Paweł Lis: 6&4
Jarek Skręta – Rafał Podkański: 2&1
Teraz przed nami analogiczne finały Green Match Play. Zagrają:
- o I miejsce: Monika Ziętek i Jan Cholewiński
- o III miejsce: Agnieszka Ostrowska i Anna Szymańska-Brabander
Nieco więcej gry zostało w Memoriale Franka Iwaniuka. Przed nami jeszcze 7 pojedynków, które rozegra między sobą szóstka zawodników, wciąż pozostających w walce. Najbliższe mecze to:
- Marek Perkowski – Piotr Ziętek
- Ewa Sołonin – Rafał Podkański
Na ich wyniki czekają najlepsi „po lewej stronie drabinki”: Mirek Dziekan i Piotr Smolarz. I to ta szóstka rozdysponuje między siebie punktowane miejsca w Memoriale.
Red.
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook