Match Play – wiemy już p..r..a..w..i..e wszystko
Data publikacji: 16.08.2017
Pierwszą czwórkę naszego tegorocznego Match Playa znamy już od jakiegoś czasu. Przyszła jednak pora na ustalenie hierarchii. 15 i 16 sierpnia – dzień po dniu – obie pary spotkały się na Lisiej Polanie i rozegrały półfinały. Pogodę mieli identyczną: piękną słoneczną – nic, tylko grać.
Najpierw Monika Kowalewska rozegrała mecz z Jarkiem Romaniukiem. Traf chciał, że Redaktor z Małżonką akurat był tego dnia również na Lisiej. Mogliśmy więc na gorąco odebrać wrażenia, spisać wynik, pogratulować i wypić wspólnie kawę po pierwszym półfinale.
Monika na ostatnim greenie, gdy już wszystko w końcu powpadało, powiedziała, że „golf is not a game of perfect”, cytując tytuł znanej książki. Oboje mieli wrażenie, że dziś nie rozegrali idealnych zawodów, ale ktoś musiał wygrać.
Tym kimś była… Monika!
Wygrała 4&2, ale oczywiście ostatnie dołki zostały rozegrane do końca, towarzysko.
Monika skwitowała spotkanie tak:
„Mecz z Jarkiem był bardzo zacięty. Graliśmy równo i oboje stworzyliśmy sporo okazji na birdie – wszystkie okazje mijały się o włos z dołkiem. Każde z nas miało chwile słabości (ja na dołku nr 3 posłałam 2 piłki na out), które natychmiast były wykorzystane przez drugą stronę.
Mecz rozgrywał się w bardzo miłej atmosferze, ale czuć było rywalizację i stres u obu stron.
Świetny golf, spektakularne uderzenia – o moim zwycięstwie zadecydował pech Jarka w puttach.”
Jarek natomiast domagał się, żeby koniecznie wspomnieć, że Monika np. na dołku nr 2 posłała drajw wprost na green.
„No i jak tu miałem wygrać!?” – żalił się, nieco żartując Jarek.
* * *
Nazajutrz, w tym samym miejscu, spotkali się zawodnicy drugiego półfinału.
Jarek Skręta stoczył zacięty, ale ostatecznie zwycięski bój z Arturem Sarneckim, który nieźle postraszył kapitana seniorskiej drużyny.
„Dzielnie stawiałem czoła do 13-go dołka, choć ostatnio bardziej żeglowałem niż grałem w golfa” – przyznał Artur w telefonicznej rozmowie.
Potwierdza to Jarek w swojej relacji:
„Nasz półfinałowy mecz rozegraliśmy z Arturem na Lisiej Polanie, a więc zgodnie z wcześniejszą sugestią Mikołaja, aby tam ćwiczyć matchplayowe granie przed czekającym nas tam baratem o wejście do I Ligi klubowej.
Mecz zacząłem mocno i po 6-ciu dołkach prowadziłem już 3up. Tu jednak Artur solidnie „wziął się do roboty” i wygrywając kolejne trzy dołki doprowadził na półmetku do remisu i mecz niejako rozpoczął się od nowa. Po 13 dołkach ciągle był remis. Zostało nam 5 dołków z których 3 dawały Arturowi handicap jednego dodatkowego uderzenia. Ciśnienie więc wzrosło, co chyba wyzwoliło u mnie dodatkową energię i mobilizację, a Artur, jak sam przyznał po meczu, opadł już trochę z sił. W konsekwencji, robiąc 3 pary wygrałem 3 następne dołki, a tym samym mecz 3&2.
Artur grał bardzo dobrze i był wymagającym przeciwnikiem, a walka była bardzo wyrównana niemal na każdym dołku. Jestem zadowolony ze swojej gry i solidnego 81 brutto.
Ciesze się dziś podwójnie: oczywiście z wygranej i awansu do finału, ale również z wysokiej formy Artura, który potwierdził dzisiaj, że jego intensywne treningi w ostatnim okresie przynoszą bardzo duży postęp w grze. Artur jest dzięki temu bardzo poważnym kandydatem do naszej klubowej drużyny seniorów na Klubowe Mistrzostwa Polski. Jeszcze raz Ci Artur gratuluję i dziękuję za miłą atmosferę i wspólną grę.”
Tabela po półfinałach: TUTAJ
A to cytowała Monika:
Red.
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook