Relacja z Kuala Lumpur – aktualizowana codziennie
Data publikacji: 13.11.2022
To już koniec relacji. Poniżej macie kompletny materiał z Malezji. Mam nadzieję, że udało się przybliżyć nieco klimat tej wyjątkowej imprezy.
18 listopada – Dzień 6 (Runda IV turnieju) i zakończenie
Najgorętszy dzień
Baterie powoli wszystkim się kończą. Szósty dzień gry z rzędu okazał się jednocześnie najgorętszym. Założenie czapki niewiele pomagało. Czułem się, jakbym patelnię sobie kładł na czubku głowy. Krótki przejazd meleksem przynosi lekką ulgę, bo można wytworzyć sztuczny powiew. Niestety graliśmy ponad 6 godzin, bo naszym ostatnim polem było Kelab Rahman Putra. Na tym polu, jako jedynym, graliśmy bez caddiech. Po prostu nie ma tu aż takiej dostępnej obsady. To musiało nieco zwolnić grę. Jednak do pomocy mieliśmy przynajmniej kilku forcaddiech, sygnalizujących czerwoną lub zieloną flagą piłki uderzone na najtrudniejszych dołkach (czasem „ślepych”).
Eskorta
Przez cały tydzień dojeżdżaliśmy na pola ze specjalną obstawą policji na motocyklach. To tylko pokazuje rozmach i poziom organizacji oraz istotność tej imprezy dla lokalnych władz. Nie można sobie bowiem pozwolić na to, by któryś z autokarów utknął w korku i nie dotarł na czas. Każdego dnia o 7:45 musieliśmy być już na swoich dołkach (shot gun), więc codzienne pobudki o 5 rano i przejazdy z hotelu na pola po ciemku stały się już standardem, do którego trzeba było przywyknąć. Jazda na sygnale na golfa? Brzmiałoby abstrakcyjnie, gdybyśmy tu tego nie przeżyli.
Jedzenie
Jak wyżywić golfistów ze wszystkich stron świata? Zapewnić rozmaitość jedzenia. W hotelowej restauracji można było wybrać wiele dań: od pizzy, poprzez sushi, jedzenie hinduskie, azjatyckie pierożki itd. Niektóre dania wyglądały tak egzotycznie, że poprzestawaliśmy na zrobieniu im zdjęć.
Kolejne międzynarodowe znajomości
Do ostatniego dnia schemat nie uległ zmianie: miałem to szczęście, że za każdym razem grałem z reprezentantami coraz to innych krajów. Ani jeden się nie powtórzył przez cztery turniejowe dni. Niesamowita przygoda. A język golfa – wspólny dla wszystkich.
Moja grupa dnia czwartego: obok mnie Duńczyk Nikolai, Szwed Tobias i Włoch Fabio.
Katalog i film
Na koniec imprezy został w błyskawicznym trybie wydrukowany katalog ze wszystkimi nazwiskami, zespołami, a nawet zdjęciami z kolejnych dni turnieju. Szybkość przygotowania tego pamiątkowego wydawnictwa robi wrażenie.
Podobnie szybko powstał film promocyjny. Pokazuje od środka, jak wygląda cała impreza, zarówno oczami golfistów, jak i osób towarzyszących, które mogły pozwiedzać najciekawsze turystycznie miejsca w okolicy.
Poczujcie te emocje!
Ceremonia zakończenia Finałów
W piątek wieczorem wszystko się rozstrzygnęło. Organizatorzy tym razem po rundzie nie zaktualizowali wyników w naszej aplikacji, którą każdy miał na telefonie. Powód był oczywisty: utrzymać wszystkich w niepewności i ogłosić rezultaty dopiero na gali.
Gala trwała ponad 3 godziny. Był i koncert, i podziękowania dla sponsorów, i konsekwentna promocja Malezji, jako doskonałego miejsca na wypoczynek. Ponad 200 pól golfowych, to coś, co powinno przemawiać akurat do golfistów.
Przyszedł czas wreszcie na końcowe wyniki. Ich ogłoszenie także zajęło trochę czasu, bo z powodu pandemii mieliśmy tym razem równolegle rozgrywane mistrzostwa 2020-21 oraz 2022. Dlatego zwycięzców było dwa razy więcej niż zwykle.
Nie lada sensacją okazały się zaręczyny Jima Smitha – Dyrektora WAGC i WAG USA. Oczywiście zostały przyjęte! Susan wyglądała na autentycznie zaskoczoną, ale przeszczęśliwą.
Polskie sukcesy
- Andrzej Zazdrosiński zdobył II miejsce WAGI w kat. HCP 26-30
- Leszek Rogala zdobył III miejsce WAGC 2020-21 w kat. HCP 16-20
Ogromne brawa dla Kolegów, którzy skutecznie walczyli do końca i nie dali się zjeść stresowi.
Otrzymaliśmy też – jako Polska – wyjątkową nagrodę za Team Spirit. Byliśmy największą reprezentacją turnieju, ale ta nagroda, to z pewnością podsumowanie wielu lat ciężkiej pracy Sławka Pińskiego, który zbudował taką renomę polskiego teamu. Miło było być na Finałach akurat w tym momencie, gdy te wysiłki zostały nagrodzone.
Oto film z tego podniosłego momentu, gdy wszyscy mogliśmy wskoczyć na scenę:
Wilanowski ślad
Michał Kopczewski reprezentował nasz klub w kategorii HCP 11-15 WAGC 2022. Moje 18. miejsce raczej pozostawia lekki niedosyt, ale możliwość uczestnictwa w tak wyjątkowym przedsięwzięciu wynagradza mi z nawiązką ten rozdźwięk między ambicjami a wynikiem.
Wiktoria Pietrzak i Damian Pietrzak brali udział w równolegle rozgrywanym turnieju WAGI. Damian zajął miejsce 22., ale Wiktoria za to… była dosłownie o włos od podium! Zajęła IV miejsce w kat. HCP 26-30. Gratulacje!
Zgodnie we trójkę życzymy wszystkim naszym Koleżankom i Kolegom z Klubu, aby próbowali swoich sił w eliminacjach WAGC, bo stawką jest udział w czymś naprawdę wyjątkowym.
Wyniki końcowe
- WAGC – wyniki indywidualne: POBIERZ
- WAGC – wyniki drużynowe: POBIERZ
- WAGI – wyniki indywidualne: POBIERZ
- WAGI – wyniki drużynowe: POBIERZ
Szkoda, że to już koniec. Dzięki, że śledziliście relację!
Red.
* * *
17 listopada – Dzień 5 (Runda III turnieju)
Słoweńcy trafiają
Wczoraj i dziś padły hole-in-one. Obydwa zostały trafione przez Słoweńców. Finały WAGC? Dobry moment, by zagrać dołek w jednym uderzeniu!
Pamiątkowe drobiazgi
Miłym, niepisanym obyczajem jest obdarowywanie się zawodników w grupie jakimiś drobiazgami. Zwykle są to jakieś symboliczne pamiątki, kojarzone z krajem, z którego przyjechał gracz. My też wręczamy od siebie polskie przypinki.
Małpy patrzą z góry
Chwila nieuwagi i już nie ma plecaka czy kanapki. W koronach drzew czają się małpy, które czujnie obserwują grających. Jeśli zawodnicy nie są wystarczająco ostrożni, mogą w jednej chwili stracić coś cennego z meleksa. Lokali caddie są na to wyczuleni, mają oczy dookoła głowy i szybko reagują, gdy w gałęziach coś zaszumi. Wystarczy odjechać meleksem lub po prostu nie zostawiać go bez opieki. Gdyby wszyscy udali się puttować na green, a meleks został bezpańsko pod drzewem, oznaczałoby to łatwą zdobycz dla małp.
Wyniki po 3 rundach
- WAGC: WYNIKI PO DNIU III
- WAGI: WYNIKI PO DNIU III
* * *
16 listopada – Dzień 4 (Runda II turnieju)
Pole Kota Permai
Wczoraj koledzy straszyli tym polem, ale i wychwalali pod niebiosa. Piękne i okrutne. Szybkość greenów dla nas nieznana. Dość wąsko i z wieloma obszarami wody. Jednak widoki naprawdę rewelacyjne.
Renoma Kota Permai
Kota Permai jest jednym z czołowych pól nie tylko Malezji, ale i całej Azji. Jeśli ktoś miałby wątpliwości, to już w wejściowym korytarzu można napotkać dowody świetności tego obiektu. Kilka (!) nagród zdobyli i trzeba przyznać – zasłużenie.
24/7
Już od samego rana można korzystać z możliwości rozgrzewki na greenach. Niektórzy z naszej ekipy jadą taksówką jeszcze w nocy, aby być wcześniej niż autokar przywozi. Można wtedy trochę poćwiczyć i lepiej się przygotować do rundy. Kiedy wstaje dzień, greeny treningowe na Kota Permai są oświetlone.
Dopieszczone detale
Pięknie zadbane i ciekawe pole. Nawet drzewa, rosnące na fairwayu, doczekały się ochrony przed piłkami, którą zapewnia ciasno opleciona dookoła linka.
Zamiast brutalnego dzwonu
Inną ciekawostką jest sygnalizacja świetlna. Na kilku już polach widzieliśmy system świateł na „ślepych” dołkach, na których nie widać, czy grupa poprzedzająca już odeszła na bezpieczną odległość. Schodząc z tee włączamy światło czerwone, a za przełamaniem lub zakrętem fairwaya, wciskamy ponownie analogiczny guzik, który zmienia sygnalizację na zielone i daje znać na tee, że już można grać.
Parcie na szkło
Na 2 dołki przed końcem dzisiejszej rundy miałem przyjemność udzielić wywiadu do malezyjskiej TV. Dziennikarze blisko śledzili losy naszej grupy przez cały dzień, bo grałem z Faisalem z Malezji, który prowadził w naszej grupie HCP po pierwszym dniu. Wszyscy mu więc kibicowali, robili zdjęcia, aż nawet przyjechała telewizja. Poprosili Faisala, a następnie mnie, o kilka słów do kamery.
„Skąd przyjechałeś?”, „Jak Ci się podoba pole?”, „A co myślisz o Malezji?” – padło kilka obowiązkowych pytań, po których widać, że wiele działań jest tu nastawionych bezpośrednio na przyciąganie turystów. Niestety parcie na szkło okazało się zgubne, bo ostatnie dwa dołki, które grałem po wywiadzie, całkiem popsułem.
Wieża Babel – cd.
Dziś znów grałem z kolejnymi nacjami: Malezyjczykiem (na zdjęciu z prawej), Francuzem i Czechem. Faisal i jego ziomek Rahman (nasz caddie, w środku) są na poniższym zdjęciu. Muszę przyznać, że patrząc na Rahmana miałem często wrażenie, że gram z Tigerem Woodsem. Tylko czapka Adidas powinna być raczej z logo Nike.
Jutro z kolei: Fin, Amerykanin i Słoweniec.
Caddie
Damian Pietrzak zaprezentował na zdjęciu lekką dysproporcję wzrostu między nim a caddiem w dniu dzisiejszym. Ale najważniejsze to poznać i docenić rolę caddiego. W sumie dla większości z nas gra z caddiem to nowość, do której trzeba przywyknąć. Sam zauważyłem dziś, jak ogromną rolę odgrywa trafne podpowiadanie caddiego na greenach.
Kolacja u mera
Wszyscy chcą nas gościć. Dziś zostaliśmy zawiezieni na uroczystą kolację wystawianą przez mera Kuala Lumpur. Nie mogło się obyć bez tańców na scenie.
A wyniki po dwóch dniach turnieju wyglądają tak:
- WAGC: WYNIKI PO DNIU II
- WAGI: WYNIKI PO DNIU II
Jutro kolejny dzień turniejowy – już trzeci.
* * *
15 listopada – Dzień 3 (Runda I turnieju)
Od czego można się najskuteczniej odbić?
Odpowiedź: od dna.
Moja wczorajsza runda treningowa osiągnęła wynik trzycyfrowy, o czym miałem nie mówić, ale że dziś zagrałem o niebo lepiej, to jestem bardziej skłonny do szczerych wyznań. Ale do wyników sportowych dojdziemy. Najpierw kilka migawek.
Święta już za pasem
Jest gorąco, parno i duszno. Ponad 30 stopni to jeszcze nie byłby dramat, gdyby nie wysoka wilgotność. Tym bardziej abstrakcyjna wydała nam się choinka, która właśnie stanęła w hotelowym hallu. Nie sądzę, by lokalesów zaprzątały dyskusje znane znad Wisły pt. „Czy w tym roku Święta będą białe?”. Białe są za to renifery zdobiące tę oryginalną instalację.
Folklorystyczny koncert
Możemy liczyć na bogaty program kulturalny. Dziś wieczorem zostaliśmy zaproszeni na kolację do głównej sali reprezentacyjnej hotelu. Przygrywał zespół. Przygrywał i tańcował.
Co jakiś czas zespół musiał zejść ze sceny, by odpocząć. DJ zapodawał wówczas swoją muzykę, żeby ciągle nas pobudzać do podrygów. Jakież było nasze zdziwienie, gdy z głośników poleciał hit zespołu Weekend – „Ona tańczy dla mnie”! DJ nie miał pojęcia, że to utwór z naszego kraju. Ale bit daje radę, więc zyskał uznanie nawet w Malezji.
Wieża Babel
WAGC to istna Wieża Babel. Od dziś gramy turniej, a rozstawienie w nim zakłada pomieszanie reprezentacji. Dla przykładu: dziś grałem z Hindusem Amitem, Niemcem Guido i Holendrem Erikiem (fot. poniżej), a jutro zagram z Czechem, Francuzem i Malezyjczykiem. A przed nami łącznie aż cztery turniejowe rundy. Kogo jeszcze spotkam?
Za późno wstawaliśmy
Dziś otrzymaliśmy komunikat, że autobusy jutro wyjeżdżają spod hotelu o 6:00 rano. Do tej pory startowały między 6:15 a 6:45. Czyżby ktoś doszedł do wniosku, że jeszcze za długo śpimy!? Naprawdę niełatwo mają ci, którzy nie jedzą rano śniadania. Rzeczywiście o 5 z minutami trudno coś w siebie wcisnąć, ale potem na polu skądś trzeba mieć siły. Rozsądek mówi zatem – dobrze zjeść, mimo że na dworze jeszcze ciemno.
Każdy autobus oznaczony jest kolorową planszą przy wejściu (czerwona, niebieska, zielona lub żółta), a my mamy na przegubach dłoni opaski w tychże kolorach. Wystarczy rano wsiąść do autobusu oznaczonego tym samym kolorem, co nasza opaska. Nawet najbardziej zaspane osoby są w stanie się prawidłowo zapakować.
Pole Glenmarie
Jego nazwa brzmi prawie jak marka dobrej whisky. Pole podobnie – wysezonowane, wysmakowane i nieco łatwiejsze od dwóch poprzednich, na których graliśmy rundy treningowe. Choć w porównaniu do pól znanych nam z Polski – nadal bardzo trudne. W Malezji trzeba się przyzwyczaić do nieco innej skali trudności. A to najbardziej z powodu specyficznej trawy, długości dołków i szybkości greenów. Nie jest wcale rzadkością, że dobrzy gracze-amatorzy z jednocyfrowym handicapem zagrają nawet setkę!
Tutaj znajdziecie więcej informacji o tym polu: https://www.glenmarie.com.my/golf
Na starcie dostaliśmy wszyscy pamiątkową torebkę z sygnowanym ręcznikiem w środku. Gdyby komuś nie poszło na Glenmarie, to miał czym łzy otrzeć. Szczęśliwie mnie to dziś nie dotyczyło 🙂
Wyniki Dnia I
Na koniec dnia organizatorzy ogłaszają rezultaty: oddzielnie dla WAGC (Championship) i dla WAGI (Invitational). Mam przyjemność je dla Was tu opublikować. Warto przypomnieć, że są to wyniki stroke play netto, bo w takim formacie prowadzone są rozgrywki WAGC na całym świecie.
- WAGC: WYNIKI PO DNIU I
- WAGI: WYNIKI PO DNIU I
Na szczególne zdjęcie w polskiej ekipie dziś zasłużyli:
- Andrzej Zazdrosiński – po Rundzie I zajmuje I miejsce w Grupie HCP 26-30 w turnieju WAGI. To nasz polski rodzynek na czele. Inni muszą jeszcze sporo powalczyć. Andrzej zresztą też. Jeszcze 54 dołki przed nami.
- Michał Ligocki – za wyjątkową stylówkę na dzisiejszej kolacji.
Dobranoc!
* * *
14 listopada – Dzień 2
Co zrobić, żeby nie podawać swojego wyniku z drugiej rundy turniejowej? Zagadać czym prędzej innymi tematami.
Ceremonia otwarcia
Wczoraj na koniec dnia wzięliśmy udział w ceremonii otwarcia zawodów, połączonej z kolacją, przemówieniami i występami lokalnego zespołu pieśni i tańca. Najbardziej podniosłą chwilą było jednak wprowadzenie kolejno wszystkich flag – aż 36 krajów. Naszym chorążym był – oczywiście, zgadli Państwo – Jerzy Dudek. Reszta naszej reprezentacji starała się, byśmy wypadli godnie i przy wprowadzaniu polskiej flagi zrobiliśmy trochę hałasu! Gdyby za to dawali medale, już byśmy mieli podium zagwarantowane. Jesteśmy bowiem najliczniejszą ekipą, a do tego – zmobilizowaną. Jurek przyznał potem, że defilując przez całą salę, czuł się, jakby wychodził z tunelu na Anfield Road. No, postaraliśmy się.
Wszyscy chorążowie już na scenie:
Na koniec uroczystości raz jeszcze zebraliśmy się do zdjęcia. Tym razem w wieczornym zestawie reprezentacyjnych koszul.
Deszcz
Tutaj nie ma żartów. Jak leje, to już leje. Cały wczorajszy wieczór i noc intensywnie padało. Przez to dzisiejsza runda treningowa należała do naprawdę niełatwych. Damian stwierdził w żartach, że nawet na niektórych tee (!) miał ochotę wziąć uwolnienie od stojącej wody. Słowo „grząsko” nie oddaje należycie konsystencji fairwaya w wielu miejscach. Trzeba się było do tego jakoś przyzwyczaić. Podobnie jak do piekielnie trudnych greenów, całkiem innych gatunków trawy (jak z tego zaczipować!?), dużej wilgotności itd. Jednak widoki przepiękne. Gra się, jak w ogrodzie botanicznym, a nawet zoologicznym.
A tak wygląda rzut oka na pole Kelab Rahman Putra – Lakes. Widok z domku klubowego:
Organizacja
Po przyjeździe na pole trafiamy do specjalnej recepcji WAGC…
… a następnie nasze torby są lokowane w meleksach, karnie czekających na wyjazd, ustawionych w kolejności dołków, na które będziemy się rozjeżdżać.
Ciekawostką był dziś dołek, mający dwa warianty: dolny i górny. Stojąc na tee widzimy dwa fairwaye, rozdzielone szpalerem drzew, a na ich końcach dwa różne greeny. Tabliczka informuje, z którego wariantu należy dziś korzystać. Warto też zwrócić uwagę na bardzo czytelne mapki przy wszystkich tee. Świetne!
Ambasador Polski
Wracając do Jurka Dudka, to trzeba przyznać, że ma niespożyte siły. Wieczorem odbył w hotelu spotkanie dla stowarzyszenia kibiców Liverpoolu z Kuala Lumpur. Odpowiadał na wiele pytań, dotyczących nie tylko swojej kariery klubowej, ale też występów piłkarskiej reprezentacji Polski. Tutaj każdy wie, kto to jest „Dżerzi” i ciągle ktoś chce się z nim spotkać.
Jutro zaczyna się poważne granie. Startuje turniej. Trzymajcie kciuki za całą naszą reprezentację. A tymczasem odmeldowuję się. Pobudka znowu o 5:00. Do usłyszenia!
* * *
13 listopada – Dzień 1
Korzystając z przywilejów (ale i pamiętając o obowiązkach) Redaktora będę relacjonował swój pobyt na światowym finale World Amateur Golfers Championship. Przynajmniej kilka zdań (i zdjęć dziennie) wrzucę, aby przybliżyć Wam tę wyjątkową imprezę. Na ile czas i siły pozwolą, bo szykuje się niezła fizyczna praca przez cały tydzień.
Zjazd golfistów z całego świata
Reprezentowanych jest kilkadziesiąt krajów, a liczba grających idzie w setki. Jest to nieprzeciętne przedsięwzięcie logistyczne. Gramy na czterech polach. Wszystkie w promieniu ok. 30 minut dojazdu z hotelu, który znajduje się na obrzeżach Kuala Lumpur.
Reprezentacja Polski
Mamy bardzo poważną ekipę z Polski: 27 osób grających i 7 towarzyszących. Tak duża liczba graczy to efekt przerwy covidowej. W latach 2020-21 nie były organizowane finały WAGC, więc tamte dwa roczniki przyjechały dopiero teraz i grają razem z finalistami 2022. Tak więc mamy zjazd aż 3 roczników WAGC. Dodatkowo równolegle rozgrywana jest konkurencja WAGI (Invitational), na którą można było dołączyć komercyjnie. Stąd m.in. udział Wiktorii i Damiana Pietrzaków, dzięki którym mamy aż trzyosobową reprezentację Wilanowa!
Logistyka
Rano pod hotel zajeżdżają autokary, zabierające graczy na każde z pól. Oddzielnie transportowane są torby golfowe – ciężarówkami. Po południu podobna karawana wraca ze wszystkich pól do hotelu.
6 dni gry z rzędu
Wyjazd składa się z 2 rund treningowych (niedziela – poniedziałek) i 4 rund turniejowych (wtorek – piątek). Pierwszego dnia miałem przyjemność zagrać w wyjątkowej grupie. Naszą grę co jakiś czas wstrzymywały rozmaite osoby z wielu krajów, które dowiedziawszy się, że gra sam Jurek Dudek, podjeżdżały do nas i prosiły o zdjęcia w trakcie rundy. Podziwiam Jurka: dla wszystkich zawsze miał czas, nikomu nie żałował krótkiego wywiadu, rozmowy, uścisku dłoni i pozowania do zdjęcia. Duża klasa.
Pobudka!
Wstawać trzeba jeszcze w nocy. Śniadanie serwowane jest od godziny 5 rano. Nie muszę chyba mówić, że za oknem jest wtedy jeszcze czarno. Autokary wyjeżdżają między 6:15 a 6:45. Są to jednak „wesołe autobusy”, jak dowodzi zdjęcie poniżej.
Dziś (Dzień I treningowy) zaczynaliśmy grę o godzinie 7:45. Do tego czasu trzeba było dotrzeć na pole, załadować torby na meleksy i rozjechać się po całym polu. Gramy bowiem shot gun (wiele dołków z podwójną obsadą), z meleksów (tylko tak jesteśmy w stanie sprawnie przejść pole) i z udziałem lokalnych caddiech (1 caddy na dwóch zawodników w jednym meleksie).
Pogoda
Jest bardzo wilgotno i parno. Temperatura w ciągu dnia przekracza 30 stopni, ale poranny wyjazd pozwala przynajmniej pierwsze dołki zagrać w znośnych warunkach. Zwykle w tych równikowych okolicach popołudniami przychodzą burze i deszcze. Tak wczesna gra jest również obliczona na to, by zdążyć przed opadami. Pierwszego dnia nam się udało. Oby tak dalej przez cały tydzień.
Trawa
Inne gatunki traw niż u nas sprawić mogą kłopoty. Szczególnie puchato-kołtuniasty rough, który powoduje, że nawet naokoło greenu trzeba uderzać zdecydowanym ruchem. Szybkie greeny na pierwszym polu (Kuala Lumpur G&CC) też nie są czymś oczywistym dla przybyszów znad Wisły i Odry. Dobrze, że mamy dwa dni treningu. Po trawie przemkną czasem egzotyczne zwierzaki, jak choćby jaszczurkowate warany.
Imprezy towarzyszące
Dziś wieczorem przed nami jeszcze wielka gala z flagami i przemówieniami. Sala balowa już przygotowana.
Wyniki
Dobrze skontrolowane, bezpieczne 96 na początek, to nie jest szczyt marzeń (!). Nie ma tu jednak możliwości rozgrzewki, a każde pole jest dla nas przecież całkiem nowe. Takie tabuny ludzi nie zmieściłyby się na żadnym driving range’u, nie mówiąc już o braku czasu. Tak więc muszę to potraktować jak rozgrzewkę do całego turnieju. Najistotniejsze rezultaty dopiero mają przyjść od wtorku, nieprawdaż?
MK
PS. Zdjęcia w relacji są nie tylko moje. Niektóre pochodzą od innych uczestników finału.
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook