Royalsi na Golfersach – dzień II
Data publikacji: 26.08.2016
Dłuższą chwilę zastanawiałem się, czy nie dać innego tytułu z dzisiejszego dnia. Kilka pomysłów przyszło mi do głowy.
18 dołków w 6 godzin i 40 minut!
Zrezygnowałem. To byłaby niezasłużona antypromocja golfa. A przecież było tak pięknie i miło. Pogoda wspaniała – pełna lampa na głowę (+32’C), dookoła urocze lasy i wody Modrego Lasu. Po prostu: bajka. Lepiej nie można było spędzić tylu piątkowych godzin. A że czaszki parowały pod koniec i podpieraliśmy się nosami na ostatnich dołkach, to już całkiem inna sprawa.
50% skuteczności Royalsów!
Zrezygnowałem, bo sytuacja nieoczekiwanie się zmieniła. Z naszej wilanowskiej czwórki co prawda faktycznie dwóm osobom udało się przejść cut, ale Piotrek Mazurkiewicz, który w swojej kategorii HCP zajął po dwóch dniach bardzo dobre 15. miejsce (na 49 sklasyfikowanych) musiał jednak po dzisiejszej rundzie wracać do domu/pracy i w jutrzejszym finale niestety nie będzie mógł zagrać. Tak więc Redaktor będzie musiał sam reprezentować Wilanów w sobotnim finale WAGC. Dla porządku: zajmuję po dwóch rundach 9 miejsce w swojej grupie HCP (na 46 sklasyfikowanych). Jestem zachwycony: pierwszy cut w moim golfowym życiu i od razu po tej dobrej stronie cięcia.
Janek Radziszewski walczył dzielnie, ale pole w Modrym Lesie dziś okazało się dla niego nieco mniej łaskawe niż dla mnie. Natomiast Jarek Skręta musiał dziś ostro gonić uciekającą czołówkę w jego grupie HCP. Jak sam jednak relacjonował po dzisiejszej rundzie (też w Modrym Lesie): „trafił do grupy pościgowej, z której jednak nikt nie wyrywał się do przodu”. Koniec końców atmosfera w jego grupie stała się miła, bardzo miła, a nawet piknikowa i przyjemność gry zwyciężyła nad zażartą rywalizacją sportową.
Modry Las jedną piłeczką!
Zrezygnowałem. Ordynarna autopromocja. Bez sensu. Kogo to interesuje?
Chociaż… Muszę przyznać, że nasłuchałem się tyle ostrzeżeń przez trudnością Modrego Lasu, że dzisiejsza runda 96 uderzeń brutto wydała mi się bajkowa. Grało mi się znakomicie i po prostu tej trudności Modrego Lasu… nie zauważyłem. Do bunkra wpadłem tylko raz i wyszedłem gładko. Nie powinno więc dziwić, że mam z tej pierwszej wizyty w Choszcznie jak najlepsze wrażenia. Musimy tu przyjeżdżać. Zaraz zrobią domek klubowy i dokończą prace porządkowe. Będzie przepięknie. A właściwie – już jest. Prędzej czy później doczekamy Mistrzostw Klubu na tym polu.
Gąsowski w bunkrze przygnieciony meleksem!
Zrezygnowałem. Co to my jesteśmy – Superak czy inny tabloid? Przecież na naszej klubowej stronie nie będę pisał o celebrytach. Kto będzie zainteresowany, sam sobie przeczyta, np. TUTAJ.
Dlatego pozostawiłem standardowy tytuł, a przy okazji o wszystkim już chyba opowiedziałem. Na koniec kilka zdjęć z pozdrowieniami dla Klubowiczów i życzeniami dobrego golfowego weekendu. Ja sobotę spędzam w Binowie, a z jakim końcowym rezultatem, to się dopiero zobaczy.
Royalsi na Golfersach. Foto z Modrego Lasu (Piotrek Mazurkiewicz akurat grał dziś w Binowie, więc z konieczności jest poza kadrem).
Słynne bunkry w Modrym Lesie, w których człowiek wydaje się taaaki malutki.
Piękne okoliczności przyrody: Modry Las i jego dołki.
Dla zainteresowanych: LIVESCORING.
Red.
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook