Za tydzień baraże!
Data publikacji: 29.09.2017
Żyjemy naszym Finałem Cyklu Królewskiego, który rozpocznie się już za niewiele godzin, a tymczasem za kilka dni nasza reprezentacja gra baraże. Dokładna data i miejsce: 5 października, Lisia Polana.
Mikołaj Wojnowski cały czas myśli nad strategią przygotowań i taktyką gry. Zaraz po tym weekendzie ogłosi skład, którym zagramy.
A tymczasem przysłał kilka zdań swoich przemyśleń, z którymi możecie się zapoznać poniżej.
Jeżeli możecie, to dołączcie do naszych reprezentantów w przyszły czwartek. Jeśli nie – koniecznie trzymajcie kciuki!
Oddajemy głos Mikołajowi:
Koniec sezonu obfituje w ważne wydarzenia sportowe. Finały, dogrywki oraz podsumowania, a nasza drużyna przygotowuje się do kolejnych ważnych zawodów. 5 października pod egidą PZG rozgrywane będą baraże o wejście do pierwszej ligi klubowego golfa w Polsce. Pole, na którym będziemy grac, jest nam wszystkim dobrze znane, co może stanowić dodatkowy atut. Lisia Polana, bo o niej mowa, to prawie nasz drugi obiekt macierzysty, a być może najpopularniejsze pole golfowe wśród naszych klubowiczów. Przeciwnikiem będzie klub golfowy z Naterek, a format zawodów to 7 meczy singlowych brutto, czyli trochę inaczej niż w klubowym matchplayu.
Za każdy zwycięski pojedynek otrzymuje się jeden punkt, a za remis pół punktu. Awans zdobędziemy wygrywając przynajmniej 4:3, co oznacza, że można także zremisować 6 meczy i wygrać tylko jeden.
Strategia gry w matchplayu jest trochę inna, niż w grze brutto. Tutaj najważniejsza sprawa to obserwowanie przeciwnika – musimy zagrać mniej uderzeń niż on na dołku, żeby go wygrać. Oznacza to na przykład zmianę strategii w czasie rozgrywania dołka. W grze brutto chronimy się przed doublami, a w matchplayu staramy się każdym kolejnym uderzeniem leżeć bliżej dołka niż przeciwnik.
Druga ważna sprawa to odpowiednie nastawienie do gry – mentalne nastawienie. O ile zdarza się, że przeciwnikowi wszystko wychodzi, to przecież sami dobrze wiecie, że w Polsce niewiele dołków jest na tyle trudnych, że nigdy nie zagraliśmy tam para… przeważnie trudność uzależniona jest od długości, to jest najważniejszy faktor wpływający na skalę trudności. To oznacza, że nasze nastawienie musi być odpowiednie do trudności dołka – trzeba zmieniać strategię gry w matchplay w stosunku do tego, co gramy w brutto. Może lepiej jest zagrać dołek par 4 – dwa razy 5-tką iron i zostawić sobie 50 metrów na pitch? Zamiast grać driverem, ryzykować zgubienie piłki lub niekorzystne jej położenie? Przeciwnik obserwuje także naszą grę i widzi, czy popełniamy błędy. Dodatkowo, pisząc o nastawieniu, mam na myśli to, co obserwuję u wielu graczy. Okazywanie niezadowolenia po słabszym strzale, nerwowe reagowanie na krzywo uderzony putt, okazywanie słabości fizycznej, czy własnego nieprzygotowania któregoś z elementów gry powoduje, że większość naszych przeciwników będzie czuło przewagę psychologiczną. Na starcie zdobywają przewagę, a jak nam przestaje iść, dodatkowo się spinamy. Każdy dołek jest osobnym krótkim meczem, trzeba czasami się zmobilizować i przełamać złą passę, tak aby zagrać mniej niż przeciwnik i odwrócić losy meczu.
Na poziomie reprezentacji klubu największym wyzwaniem jest sprostanie w meczu jeden na jeden przeciwnikom, których znamy z turniejów i obserwujemy ich lepszą grę niż własną. W takich zawodach koncentracja musi być na zupełnie innym poziomie. Tutaj trzeba wygrać ten konkretny mecz. To trochę jak zdać konkretny egzamin, czy zaliczyć dany przedmiot w szkole końcowym testem.
Ok, wiadomo, że dyspozycja dnia, ogólne nasze umiejętności, czy po prostu forma też jest zmienna, jesteśmy w końcu amatorami. Jednak pewne ćwiczenia i procedury trzeba ćwiczyć po to, żeby być do danej sytuacji przygotowanym. Jeśli brakuje nam presji, to stwarzać w ramach gry, czy ćwiczeń na driving range sobie wyzwania i powtarzać je na tzw. rekord. To może być coś prostego, jak liczba trafionych puttów z 4 stóp. Ile wynosi mój rekord? Jest bliski 60, dokładnie 56. Tyle razy trafiłem pod rząd zanim koncentracja mnie opuściła… Ale to może być cokolwiek innego. Może to być uderzanie piłki tylko parzystymi ironami, czyli zagranie całej rundy tylko żelazkami. Po co? Po to, żeby zobaczyć różne uderzenia w praktyce na całym polu. Nie chodzi o wynik, czy niegubienie piłek, w tym konkretnym ćwiczeniu chodzi o poprawę jakości uderzenia ironem. Innych ćwiczeń na poziom stresu jest wiele, a można zwiększyć swoją koncentrację na tysiąc sposobów 🙂
Nie bez znaczenia jest także pomoc caddiego. W tym miejscu polecam lekturze barwne opisy umieszczone przez Olę Jankowską i Pawła Napiecka w poście pod sprawozdaniami z klubowych mistrzostw Polski. Te emocje związane z matchplajem udzielają się także widzom. Poza tym obecność, poza taszczeniem czyjejś torby, to także pomoc przy szukaniu piłki 🙂 Być może znajdą się chętni, żeby uczestniczyć w charakterze pomocnika w czasie naszych zawodów? Transport na pole gratis!!!
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook