Małgosia w Meksyku

Data publikacji: 28.03.2019

Małgosia Więcko przeżyła właśnie fantastyczną przygodę golfową. Dzięki zeszłorocznym eliminacjom trafiła do światowego finału BMW Golf Cup International i zagrała w Meksyku, reprezentując nasz kraj. Pozwólcie, że oddamy głos Małgosi i zamieścimy kilka zdjęć z tej egzotycznej wyprawy.

 

Czekałam na ten moment ponad pół roku i w końcu nadszedł! Światowy finał BMW Golf Cup International i ja jako „Player”reprezentujący Polskę. Z każdego kraju do finału mogły zakwalifikować się tylko 3 osoby i ja byłam jedną z nich! Rewelacja! Nadal nie mogę w to uwierzyć. W turnieju wzięli udział reprezentanci 34 krajów z całego świata. Finał odbył się w cudownym miejscu na końcu świata – Los Cabos Mexico, a rozegrany został na przepięknych polach: Ocean Course  i Desert Course. Szczególnie do gustu przypadł mi Ocean z cudownymi dołkami wzdłuż błękitnego oceanu oraz pięknych plaż. Oba pola rewelacyjnie utrzymane – nie było najmniejszego elementu, na który można narzekać. No może ilość piasku, który stanowił integralny element pola i skutecznie utrudniał grę i greeny na których piłka po prostu nie chciała się zatrzymać! 🙂

Od momentu wyjścia z lotniska czułam się jak zawodowiec najwyższej rangi… chociaż kilkakrotnie musiałam potwierdzać, że to ja jestem zawodnikiem, a nie moja osoba towarzysząca… Chyba nadal panuje przekonanie, że to jednak mężczyźni wygrywają, a Panie towarzyszą…  BMW rozpieszczało nas na każdym kroku. Prywatny szofer w samochodzie najwyższej klasy zawsze dostępny, cudowny hotel na plaży, pyszne jedzenie, wycieczki, kolacje, a dla osób towarzyszących dodatkowe wydarzenia (whale watching, snorkling, BMW driving experience i wiele innych). Każdą chwilę uwieczniali profesjonalni fotografowie i kamerzyści. A oprócz tego rzesza ludzi dbająca o nas na każdym kroku.

 

 

Po przyjeździe do hotelu byłam zaproszona do biura turniejowego, aby odebrać pakiet startowy (full wypas!). To był pierwszy moment, kiedy w końcu do mnie dotarło, gdzie jestem i jakie mam zadanie. Jednym z elementów pakietu startowego była zawieszka z moim imieniem i nazwiskiem z flagą Polski z napisem „Player”. To naprawdę ja!!! Za chwilę profesjonalne zdjęcie i wyprawa na driving range. A tam kolejna niespodzianka. Golf cart z moim nazwiskiem dostępny na  każde skinienie palca przez wszystkie dni pobytu. Infrastruktura do treningu oczywiście profesjonalna i dostępna każdego dnia pobytu. Mnóstwo przystojnych Panów gotowych do pomocy na każdym kroku 🙂 Kije przynoszone, odnoszone, czyszczone, podawane… Na tee byłam odprowadzona przez starterów, pomiędzy dłuższymi dołkami także czekała obsługa podająca chłodne ręczniki. A ten moment, jak stoisz na pierwszym tee i słyszysz swoje nazwisko wyczytane przez startera…warto przeżyć!

Zdenerwowanie nie opuściło mnie żadnego dnia, ale podobno to dobry znak. Każda runda była fantastyczna, ale drugi dzień szczególne przypadł mi do gustu. Grałam bardzo dobrze – kilka okazji na birdie (niestety nie wykorzystanych), ale sporo parów i wynik przyzwoity pozwolił mi uplasować się po drugim dniu na 11. miejscu. Ostatni dzień był mieszanką potwornego zmęczenia, ogromnej różnicy czasowej, emocji, późnych wieczorów i presji (którą sama na siebie nałożyłam) i wynik już był daleki od tego wymarzonego. Jako drużyna radziliśmy sobie całkiem nieźle, kończąc turniej na 18. miejscu.

Oprócz gry na tych cudnych polach wisienką na torcie było spotkanie z legendą Colinem Montgomerie! Odwiedził nas ostatniego dnia, zaprezentował swoje umiejętności na czterech dołkach i dołączył do nas podczas gali z wymarzonych pucharem Ryder Cup!

 

 

Cały wyjazd był bajką, marzeniem, o którym nawet nie śniłam. Dzięki golfowi przeżyłam cudowną przygodę, pełną emocji, cudownych ludzi, wspaniałej natury i ekstra zabawy. Przygoda, która by się nie wydarzyła, gdybym nie grała w golfa– warto grać i wierzyć w swoje możliwości!

Przygoda życia – Once in a life time experience – dosłownie!

 

 

Małgosia Więcko

 

 

 

Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się

« wstecz