Sand Valley
Data publikacji: 17.07.2015
Wakacje to czas kiedy mamy więcej czasu na golfa. Zachęcam więc Was do podzielenia się z nami Waszymi golfowymi przygodami – łamy naszej strony są dla Was otwarte.
I żeby zachęcić Was do przesyłania nawet jakiejś krótkiej relacji z wypadów golfowych, turniejów w których braliście udział, opiszę Wam swój pobyt w Sand Valley koło Pasłęka.
Tak się złożyło, że nie tak dawno sędziowałem turniej Kram Cup w Sand Valley. Była to okazja do zagrania przeze mnie dwóch rund na tym polu, na którym wcześniej rozgrywaliśmy Mistrzostwa Klubu jak i jeden turniej Ping Cup. Niestety żaden z tych turniejów, w których oczywiście brałem udział jako zawodnik, nie pozwoliły żebym mógł traktować to pole jako łatwe. Powód prosty – kiepskie wyniki jakie tam uzyskałem. Za każdym razem kończyłem 18 dołków z wynikiem powyżej 100 uderzeń co nie jest powodem do dumy. Tym bardziej jak się ma hcp 20 😉 . Wobec tego moim celem było zagranie rundy poniżej 100.
Pierwsza próba odbyła się już po zakończeniu turnieju, który sędziowałem (sobota). Niestety brak treningów, w ogóle brak czasu na golfa, to nie są okoliczności które pomogą uzyskać dobry rezultat. I ta pierwsza runda doskonale to potwierdziła. Kiepskie otwarcia, kiepska gra do greenu, i tylko rewelacyjne putty które powodowały, że wynik nie był całkiem beznadziejny. Przykładem tego był putt na dołku nr 13 (krótkie par 4 z greenem kończącym skarpę i pochylonym w stronę obniżenia terenu). Otóż na tym to dołku po 3 kiepskich uderzeniach byłem po prawej stronie greenu (poza nim), za flagą, w odległości około 9 metrów od dołka. I stamtąd mimo odległości od dołka, niekorzystnego pochylenia terenu (spadek) trafiłem putta na para. Jeszcze kilka takich jedno puttów (może nie tak widowiskowych 🙂 ) miałem tego dnia, niestety końcowy wynik 109 uderzeń – żenada. Dla tych którzy tam nie grali dodam, że greeny w Sand Valley nie należą do najłatwiejszych – zrobienie 3 puttów na dołku należy uznać za „normę”.
Ostatnią szansę miałem w niedzielę. Zaczęliśmy (grałem razem z Pawłem Napieckiem) wcześnie rano ze względu na panujące wtedy upały (35 st.C). W końcu poprawna gra z tee (dobre otwarcia) plus w dalszym ciągu niezłe puttowania spowodowały, że pojawiła się szansa na dobry wynik. Panujący upał dawał się mocno we znaki, co odbiło się na ostatnich dwóch dołkach. O ile na 17 (par 3) jeszcze się uratowałem i skończyłem dołek w czterech uderzeniach. To 18 dołek (krótkie par 4), na którym zawsze grałem dobrze, skończyłem aż w 7 uderzeniach. Pozostało jeszcze podliczenie wyników i … jest plan wykonany. Ostatecznie 18 dołków skończone w 95 uderzeniach. Oczywiście szansa na lepszy wynik jest tylko muszę koniecznie poprawić grę krótkimi ironami i zacząć trafiać w green z odległości 80-130 metrów. A wtedy zagranie poniżej 90 uderzeń nie będzie stanowiło problemu (z takim puttowaniem 🙂 ).
Od naszego ostatniego pobytu w Sand Valley trochę się zmieniło. Przybyły dwa kolejne domy, jeden przy wjeździe na pole, a drugi przy greenie 2 dołka. Mają powstać dwa kolejne oraz ma zostać powiększony domek klubowy. Kto wie może jeszcze zagramy tam jakiś nasz turniej, skoro okazało się że to pole w cale nie jest takie trudne 😉 .
IO
zdjęcie Paweł Napiecek
Aby dodawać i oglądać komentarze zaloguj się
FaceBook